Czytałam tę książkę dosyć długo jak na jej ilość stron. Nie było spowodowane to jej winą, a raczej moimi upodobaniami.
Książka jest niesamowita, nie da się przewidzieć co stanie się dalej ponieważ jest trochę niewiarygodna. Jest mieszanką niespotykanych dobrych sytuacji i ludzkich tragedii. Nie powiem jaką kolejność przybierają by niczego nie sugerować czytelnikowi tej książki. Niewątpliwe warto ją przeczytać. Podczas tej lektury nachodziły mnie przeróżne refleksje dotyczące życia, jakie jest kruche, jaką ma wartość, jaki jest sens rzeczy, które są naszymi priorytetami. Nie raz porównywałam życie w tamtych czasach z naszymi. Ta książka właśnie to za sobą niesie, wiele, wiele myśli.
Z żalem mogę jednak stwierdzić, ze nie wszyscy będą pod takim wpływem tej książki jak ja. Nie wszyscy tak refleksyjne do niej podejdą. Ot przecież książka pisana w formie listów niewyedukowanej czarnej kobiety z lat 30. Bardzo bym chciała by dostrzeżono głębię tych prostych słów, ponieważ opisują one ważne historie. Nie spodziewałam się, że zastanę tam tak dużo społecznych problemów.
Muszę się przyznać, że długo zeszło mi czytać Kolor purpury, dlatego bo byłam sceptycznie nastawiona do dobrych rzeczy, które przeżywała główna bohaterka. Jestem fanką dramatów i te zdarzenia mogły mi się wydać nieprawdopodobne. Jednak cenię ich wartość i cieszę się że takie rzeczy jej się przydarzyły.
Zastanawia mnie czy opisane zdarzenia były kiedyś na porządku dziennym, czy były fikcją, którą potrzebowali ludzie w tamtych czasach. Mimo wszystko bardzo się cieszę, że mogłam zagłębić się w przeżyciach ówczesnych ludzi.